wtorek, 19 sierpnia 2014

Once Upon A Time

Cześć wszystkim! Dziś przygotowałam dla was notkę o serialu, który przypomniał mi, czym chcę kierować się w swoim życiu i co jest tak naprawdę ważne. Zanim zabrałam się do oglądania "Once Upon A Time", mimo niezbyt zachwycających opinii i słabej oglądalności w ferie zimowe wypróbowałam spin-off serialu - "Once Upon A Time in Wonderland" - który bardzo mi się spodobał, dlatego też wiedziałam, że sam serial (OUaT) nie może okazać się pomyłką. Musiałam jednak odłożyć moje plany na wakacje, bo w roku szkolnym zbyt wiele go nie było. I mimo tego, że bardzo chciałam go obejrzeć, ciągle się wahałam, czy warto zaczynać. "Once Upon A Time" ma przecież 3 sezony, a kolejny zadebiutuje jesienią tego roku. Jednak tak jakoś wyszło, że któregoś wieczora nie miałam co ze sobą zrobić, więc włączyłam pierwszy odcinek, obejrzałam i zachwycona stwierdziłam, że muszę wiedzieć, co będzie dalej.


FABUŁA, czyli o czym jest serial...

 Zła Królowa rzuca klątwę na wszystkie postacie z bajek, przez co zostają one przeniesione do świata, w którym nie ma magii - do Storybrooke. Klątwa sprawia, iż zostają im odebrane wszystkie wspomnienia i nikt nie pamięta, kim naprawdę jest. Jedynym ratunkiem jest dla nich dziecko Śnieżki i Księcia z Bajki - Emma - zrodzona z najsilniejszej mocy, jaką jest prawdziwa miłość. W dniu dwudziestych ósmych urodzin zostaje sprowadzona do miasteczka przez "prawdziwie wierzącego", by móc złamać klątwę rzuconą przez Złą Królową i przywrócić wspomnienia wszystkim mieszkańcom Storybrooke.

Serial opowiada różne historie, które dorosłym mogą się wydawać jedną, wielką bujdą. Znajdziemy tam koleje losu Śnieżki, Księcia z Bajki, Złej Królowej, Kopciuszka, Czerwonego Kapturka, Belli, Rumplestiltskina, Hooka, Pinokia, Piotrusia Pana, Jasia i Małgosi czy też Robin Hooda, które przeplatają się ze sobą, tworząc historie, o których jeszcze nigdy nie słyszeliśmy. Osobiście uważam, że każdemu należy się powrót do miejsca, w którym rzeczywistość i przyziemność zostają zastąpione przez dziecięcą wyobraźnię - do świata bajek - dlatego też serial tak bardzo mnie wciągnął.



Serial oferuje nie tylko powrót do świata baśni i wiary w szczęśliwe zakończenia oraz to, że dobro zawsze zwycięża zło, ale także pokazuje, że warto postępować właściwie i że każdy czyn ma swoje konsekwencje (serialowe: każda magia ma swoją cenę). Myślę, że spokojnie można czytać historie dosłownie. Można też zagłębiać się w świat bajek i czytać między wierszami. Jestem przekonana, że każdy wyczytałby dla siebie coś innego i, być może, odnalazłby siebie w którejś z serialowych postaci.


Do zapoznania się z "Once Upon A Time" zachęca także obsada. Ginnifer Goodwin w roli Śnieżki nie jest już ciapowatą Rachel z "Pożyczonego narzeczonego", Jennifer Morrison jako Emma w końcu zaczęła odcinać się od roli słodkiej Cameron z "Doktora House'a", Josh Dallas jako Książę z Bajki sam w sobie zdaje się uosabiać postać, którą gra. Najlepiej oglądało mi się jednak Złą Królową, którą odegrała Lana Parrilla - od słodkiego, niewinnego dziewczęcia po bezwzględną, zimną osobą bez serca; Hooka, w którego wcielił się Colin O'Donoghue - świetna kreacja Irlandczyka; Rumplestiltskina, którego zagrał Robert Carlyle, i choć nie wiedziałam tego aktora w innych filmach czy serialach, mam wrażenie, że to jest rola jego życia, gra po prostu genialnie!, a także Piotrusia Pana, w którego wcielił się Robbie Kay, mający zaledwie 18 lat. Jak widać, same czarne charaktery... Przyjemnie patrzyło się także na Łowcę, w którego wcielił się Jamie Dornan. Jednak największymi atutami serialu są efekty specjalne oraz muzyka skomponowana przez Marka Ishama, w której zakochałam się od pierwszej nuty.

Oto jak zaczęła się cała historia...


 Z całego serialu podobają mi się także niektóre kostiumy - kreacje Śnieżki są naprawdę fajne, a także czerwona suknia księżniczki Lei z finału trzeciego sezonu.

Myślę, że "Once Upon A Time" to fajna odskocznia od rzeczywistości i możliwość powrotu do czasów dzieciństwa, gdy wszystko było możliwe, a szczęśliwych zakończeń nigdy nie brakło. Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom serial ten nie przypadnie do gustu. Mnogość kwestii o prawdziwej miłości i o tym, że zawsze należy o nią walczyć z pewnością niektórych będzie przyprawiała o mdłości, jednak mnie w ogóle to nie przeszkadzało. Jako romantyczka uwielbiam takie rzeczy, choć realia nieco się odcinają od tego, co można zobaczyć w serialu. 

W każdym razie, jestem zachwycona produkcją amerykańskiej stacji ABC i wiem, że na trzecim sezonie nie poprzestanę. Jeśli czujecie, że to serial dla was, nie wahajcie się zobaczyć pierwszy odcinek! A nuż wam się spodoba! :)

Pozdrawiam, Inka

2 komentarze:

  1. Wpadłam na serial przypadkiem i od razu się zakochałam, milo jest wrócić do starych bajek, i chociaż nie jestem romantycznką to potrafię odnaleźć wiele dobrych scen dla siebie. Super napisana recenzja. Powodzenia w pisaniu.
    A w wolnej chwili zapraszam na http://demony-13.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten serial! Końcówka czwartego sezonu miażdży po prostu, jak nie widziałaś, to nadrabiaj ! :)
    U mnie też o nim recenzja się pojawiła:
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/2015/05/14-once-upon-time-czyli-bajkowy-serial.html

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń