środa, 27 sierpnia 2014

Golden Boy

Cześć! Wakacje to czas, kiedy w telewizji nie emitują niczego godnego uwagi lub to, co miałam już okazję zobaczyć, a do powrotu ulubionych seriali jest jeszcze szmat czasu. Są takie chwile, kiedy nie mam ochoty na żadną książkę, a wybór filmu zajmuje mi jakieś pół godziny, bo co chwilę zmieniam zdanie, dlatego tym razem wybrałam serial - kryminalny o policjantach i detektywach, który zawładnął mną od pierwszego odcinka.


"Golden Boy" opowiada historię Waltera "Juniora" Clarka, ambitnego młodego policjanta z Nowego Jorku, który po uratowaniu życia swojemu partnerowi dostaje awans na stanowisko detektywa, a po kilku latach staje się najmłodszym komisarzem policji w historii Nowego Jorku. Trzynaście odcinków serialu pokazuje, jak główny bohater osiągnął tak ogromny sukces i jakim trudnościom musiał stawić czoło, z jakimi problemami musiał się zmierzyć.

Oprócz Clarka - w tej roli Theo James - w każdym odcinku pojawiają się także: detektyw Don Owen - sympatyczny, mądry, uczciwy, pokochasz go od samego początku - w którego wcielił się Chi McBride, detektyw Deb McKenzie, jak to mówią "twarda babka", którą zagrała Bonnie Somerville, detektyw Arroyo - jeden z największych dupków w całym serialu, całkowicie niemoralny - świetna kreacja Kevina Alejandro, detektyw Joe Diaco, którego zagrał Holt McCallany oraz siostra Clarka - Agnes - w którą wcieliła się Stella Maeve.

Każdy odcinek to nowa historia, nowa sprawa, którą trzeba rozwiązać. Detektywi robią, co w ich mocy, aby zatrzymać sprawców zbrodni i by, ostatecznie, zwyciężyła sprawiedliwość. 



Nie będę was okłamywać. Właściwie ten serial zainteresował mnie na samym początku głównie ze względu na dużą rolę Theo Jamesa. Jasne, lubię seriale kryminalne i nie stronię od takich, które pokazują codzienne życie policjantów czy detektywów, ale - mimo wszystko - nie dlatego zobaczyłam pierwszy odcinek "Golden Boya". Kiedy przekonałam się na własnej skórze, że serial ma do zaoferowania więcej, niż tylko mega przystojną buźkę Theo Jamesa (na którego tak dobrze się patrzy), zdecydowałam się zobaczyć ten serial do samego końca.

Kreacje bohaterów są niezwykle różnorodne i prawdziwe. Nikt nie ma łatwo. Każdy bohater ma za sobą jakąś przeszłość, historię, której się wstydzi i robi wszystko, co w jego mocy, aby nie ujrzała ona światła dziennego bądź też pragnie, by nierozwiązane sprawy w końca zostały wyjaśnione. Nikt nie jest też idealny. Cienie przeszłości i przyszłości krążą nad wszystkimi bohaterami. Powiem tak, aktorzy spisali się na medal. Theo wypadł świetnie jako ambitny, młody, zagubiony detektyw mierzący się z mrokami przeszłości, Chi był świetny jako Owen. W roli McKenzie nie wyobrażam sobie nikogo innego jak tylko Bonnie, a w roli Arroyo - tylko Kevina. Poziom gry aktorskiej był naprawdę wyrównany.

 I jeszcze muzyka z czołówki, pojawiająca się także w serialu - świetna, niezapomniana. Zakochałam się w niej! :)


Jedyne, co mi się nie podobało to to, że stacja zdjęła serial po trzynastu odcinkach (podobno słaba oglądalność). Myślę, że autorzy mieli jeszcze wiele do powiedzenia, bo wiele wątków pozostało niewyjaśnionych. Wiemy, co stało się z McKenzie i Owenem, ale jak i kiedy do tego doszło? Natomiast nie było żadnej wzmianki o Arroyo - czyżby był jednym z tych "trzech" z ostatniej wypowiedzi Clarka? Co z Agnes i jej matką? Co zrobił jej ojciec, skoro siedem lat później znów trafił za kraty? Czy Margot naprawdę zginęła? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi - po prostu wymyśl sobie, widzu, zakończenie, które ci podpasuje.

Niemniej jednak, polecam wam "Golden Boya". Jeśli lubicie seriale kryminalne, o policjantach i detektywach, pełne akcji i humoru - to pozycja dla was. Myślę, że jest godna uwagi!

Polecam serdecznie, Inka

2 komentarze: