czwartek, 10 lipca 2014

Dama w opałach

Cześć! Dawno, dawno temu pisałam wam o mojej fascynacji Jane Austen, jej twórczością i okresem regencji. (Było to przy recenzji filmu "Austenland".) Od tamtego wpisu minęło sporo czasu, jednak po lekturze "Damy w opałach", na którą zupełnie przypadkowo natknęłam się w sobotę w bibliotece i musiałam ją wypożyczyć, bo inaczej chyba bym nie przeżyła, zdecydowałam się do "Austenland" powrócić, zwłaszcza dlatego, że wspomniany wyżej film, będący ekranizacją książki Shannon Hale o tym samym tytule, która nie została jeszcze wydana w Polsce, bardzo przypominał mi powieść Karen Doornebos i na odwrót. Mówiąc prościej, "Dama w opałach" zdecydowanie przypominała mi "Austenland", jednak z kilkoma odstępstwami.


"Dama w opałach" opowiada historię Chloe Parker, rozwódki z ośmioletnim dzieckiem, żyjącą w świecie marzeń, wierzącą w jedyną i niepowtarzalną miłość i czekającą na swojego księcia na białym koniu. Jej ideałem jest, oczywiście, pan Darcy - bohater "Dumy i uprzedzenia", a ulubionym filmem produkcja BBC z 1995 r., w której główną rolę zagrał Colin Firth. Chloe jest zafascynowana twórczością Austen i światem, w którym żyła pisarka, jednak rzeczywistość jest zupełnie inna - trzeba w niej płacić rachunki, zarabiać na utrzymanie, prowadzić chylącą się ku upadkowi firmę i zabezpieczyć przyszłość jedynego dziecka. Jakby tego było mało były mąż Chloe wraz z nową partnerką życiową pragną spędzać więcej czasu z Abigail. Dlatego też główna bohaterka decyduje się wziąć byka za rogi i zgłasza się do kręconego w Anglii reality show - "Randka z panem Darcym", w którym główną nagrodą są pieniądze, rozwiązujące większość jej problemów.

"Dama w opałach" niezwykle przypomina "Austenland" i przez chwilę byłam przekonana, że powieść Karen Doornebos to zwykły plagiat. W końcu "Austenland" zostało napisane kilka lat wcześniej, niemniej jednak, mimo wielu niepokojących podobieństw, książki okazały się być nieco inne. W obu powieściach główne bohaterki są to Amerykanki zakochane po uszyw panu Darcym, widzą w nim ideał mężczyzny, uwielbiają Jane Austen i epokę, w której żyła, podobają im się maniery, umizgi, stroje, tańce - po prostu wszystko. Obie szukają także prawdziwej miłości i pragną przekonać się na własnej skórze jak wyglądało życie w epoce regencji. Obie przeżywają także straszliwe rozczarowanie, wydają ostatnie oszczędności na bilety do Anglii, zakochują się w dwóch facetach na raz, dają się nabrać na sztuczki i triki i rezygnują z życia w świecie marzeń, który, prawdę mówiąc, w ogóle nie istnieje. Podobieństw jest mnóstwo. Muszę przyznać, że widziałam je na każdym kroku. Różnicą było to, że bohaterka "Damy w opałach" była rozwódką, miała dziecko, problemy finansowe i wzięła udział w reality show. Reszta niewiele się różni.

Gdybym nie miała wcześniej w ręce "Austenlandu" i nie widziała filmu, "Dama w opałach" spodobałaby mi się jak nigdy wcześniej. Niestety, czytając książkę pani Doornebos, miałam wrażenie deja vu. Lektura była przyjemna, aczkolwiek niezwykle przewidywalna. Śledziłam losy Chloe z uwagą, a jednak już na samym początku znałam zakończenie powieści. "Dama w opałach" nie zachwyciła mnie w stopniu, w jakim tego od niej oczekiwałam. Liczyłam na powiew świeżości, ale po prostu się przeliczyłam. Myślę, że fanki "Dumy i uprzedzenia" oraz twórczości Jane Austen znajdą w tej powieści coś dla siebie. Może nawet odnajdą cząstkę siebie w głównej bohaterce. Mimo to, jeśli oczekujecie czegoś więcej, niż tylko lekkiej, zabawnej i przyjemnej lektury, nie sięgajcie po "Damę w opałach".

Pozdrawiam, Inka

2 komentarze:

  1. No właśnie kupiłam kiedyś na wyprzedaży, ale zupełnie mnie do niej nie ciągnęło teraz wiem czemu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie przepadam za klasyką, dlatego też z wiadomych względów nie jestem miłośniczką twórczości Jane Austen. Zatem nie skuszę się na powyższą książkę, bo nie chce się na siłę zmuszać.

    OdpowiedzUsuń