Cześć Wam!
Nie było mnie już całe wieki na tym blogu
- matura,
- studia,
- pierwsze kroki w nowym mieście,
sami wiecie - nie było łatwo.
Przez moment zaświtała mi myśl, żeby założyć nowego bloga, ale uznałam, że to nie byłoby już to samo, dlatego... wracam z nowym wpisem, nową energią!
Być może pamiętacie, gdy w książkowym światku zawrzało dzięki akcji "Wydaj z nami Illuminae" realizowanej przez Wydawnictwo Moondrive. Przyznaję, że sama zawróciłam na nią uwagę w końcowej fazie zbierania pieniędzy. Nie wiem, czy bardziej przekonały mnie argumenty wydawców, czy chęć zdobycia książki w terminie wcześniejszym razem z fajnymi dodatkami, ale długo się nie zastanawiając, zamówiłam pozycję. Czekałam na nią pół wakacji, ale w końcu się doczekałam.
Początkowo nieco sceptycznie podchodziłam do tej książki. Chociaż wizualnie wyglądała wspaniale, to bardzo bałam się rozczarowania, dlatego nie zabrałam się za nią w momencie, w którym trafiła na moją półkę. Postanowiłam trochę odczekać. W tym okresie za sobą miałam już lekturę wspaniałego "Fobos" Victora Dixena, a więc koleją powieść, której akcja rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej, i chyba nie chciałam, żeby jedna jakoś zepsuła mi drugą. Co za dużo, to nie zdrowo, zresztą - sami wiecie, co mówią!
Akcja "Illumiane" toczy się w XXVI wieku. Głównymi bohaterami są Kady i Ezra - nastolatkowie, którym udało się przeżyć atak wrogiej organizacji na Kerenzę, na której do tej pory spokojnie prowadzili swoje życie. No, może nie tak do końca spokojnie, bo dokładnie w dniu ataku, z samego rana, Kady rzuca Ezrę i postanawia już więcej się do niego nie odzywać. W trakcie ucieczki z Kerenzy bohaterowie trafiają na różne statki kosmiczne: Kady na Hypatię, zaś Ezra na Alexandra, więc dziewczyna nie musi martwic się o spełnienie obietnicy złożonej samej sobie. Okazuje się jednak, że Kady trafia na ślad informacji, które doprowadzą ją do szokującego i przerażającego odkrycia. Jedyną osobą, która może jej pomóc, jest Ezra! Im więcej danych wpada w ręce Kady, tym bardziej jest ona zdeterminowana, by zacząć działać, by w jakiś sposób powstrzymać nadchodzącą zagładę...
"Illumiane" jest napisane w niezwykłej formie. To dossier, w którym znajdziecie e-maile, raporty wojskowe, plany, schematy, odczyty z procesorów komputerowych. Wydawca obiecywał, że "czytając je, poczujesz się, jakbyś był w samym centrum wydarzeń!" i gwarantuję wam, że obietnicy dotrzymał. Czytając powieść miałam wrażenie, że jestem na Hypatii i na Alexandrze tuż obok rozgrywającego się dramatu Kady, Ezry i reszty ocalałej ludzkości z Kerenzy. Autorzy niejednokrotnie wyprowadzili mnie w pole, dokonując szybkich zwrotu akcji! Może komuś udało się złożyć pewne elementy układanki w trakcie czytania, ale dla mnie odkrycie końcówki niemalże do końca stanowiło zagadkę.
"Illumiane" to barwna powieść. Wierzcie mi lub nie, ale zdaje mi się, że to zasługa tej nietuzinkowej formy. Już dawno nie czytałam książki z tak mocno bijącym sercem, czekając, co stanie się dalej. Już dawno tak bardzo nie mogłam się oderwać od książki, że prawie przegapiłam swoją stację, jadąc pociągiem. Powieść rozgrywała się na moich oczach, zupełnie jakbym oglądała film. Zawiodłam się chyba tylko na sobie, że tak późno sięgnęłam po książkę. I może jeszcze tego, że żyję w niepewności, czy Moondrive zdecyduje się wydać "Geminę", czyli kolejną część i w jakim odstępie czasu od "Illuminae".
Podsumowując, "Illumiane" to coś nowego, co - mam nadzieję - zawojuje polski rynek swoją oryginalnością, niepowtarzalnością i nietuzinkowością. Książka nie pozostawi w Was pustej przestrzeni emocjonalnej - zostaniecie zbombardowani: w jednej chwili będziecie się śmiać, a za chwilę obgryzać paznokcie ze zdenerwowania i z mocno bijącym sercem wyczekiwać dalszych wydarzeń. Być może część z Was nieco się zirytuje, że stawiam tę książkę w tak dobrym świetle, bo istnieją bardziej wartościowe i godne uwagi książki, ale - wierzcie mi - takiej książki jak TA jeszcze nigdy nie mieliście w swoich rękach.
Polecam gorąco!
Inka